Wprowadzenie. W tle zbiornik wodny zakryty niemal w całości przez chmury. W miarę jak tło zmniejsza się, na środek ekranu wjeżdżają napisy w zielonym kolorze: „Wielkie Konflikty” i „Jezus vs Bóg”. Po zniknięciu napisów, obraz zanika w kolor biały.
Biały ekran, w tle słychać anielski śpiew chóru. Na środku pojawiają się napis „Niebo, 30 sek. po śmierci Jezusa”. Wkrótce wszystko zanika, a białe tło okazuje się światłem z piersi Chrystusa. Jezus to młody mężczyzna z długimi włosami i brodą. Stoi przed polem zboża, mając zamknięte oczy oraz głowę uniesioną ku niebu. Po chwili zza jego prawego ramienia wyłania się Bóg – starszy mężczyzna o ciemnych, nieco już posiwiałych włosach i bujnej brodzie. W ręku trzyma tablet. Spogląda na syna ze zdziwieniem.
- Bóg: Co ty tu robisz?
- Jezus: Rozkłada ramiona.Ojcze, dokonało się. Ukrzyżowano mnie. Oto jestem.
- Bóg: Co?
Bóg szturcha Jezusa po ramieniu. Ten otwiera oczy i odwraca się do Ojca.
- Bóg: Ale w jakim celu? Kto cię ukrzyżował?
- Jezus: Spogląda w dal.Ludzie. Wypełniły się słowa pisma.
- Bóg: Co?! No ty se chyba jaja robisz. Ludziom się dałeś zabić?
- Jezus: Oczywiście, takie były słowa pisma.
- Bóg: No ciebie Bóg opuścił. Cały misterny plan w pizdu. Uderza się w głowę. Po czym przykłada dwa palce do ucha.Basia, słuchaj. Kochana, dzwoń do Sławka.
Bóg idzie wgłąb pola. Zmartwiony Jezus idzie za nim. W tle słychać bębny.
- Jezus: Ale to, Ojcze, nie cieszysz się, że mnie widzisz?
- Bóg: Chłopie, mój największy projekt od czasów Noego. Taki budżet. Nie mogłeś odlecieć czy coś?
- Jezus: Ale ja umiem tylko chodzić po wodzie, ja chyba nie bardzo rozumiem.
- Bóg: A, no tak, bo latałbyś dopiero po czterdziestce, no. No zepsułeś wszystko, no! Dwa tysiąclecia planowania, plagi, potopy... A ten się daje ukrzyżować jakimś debilom, no nie wierzę.
- Jezus: Ale Ojcze, ja tylko wypełniałem słowa Pisma.
Zatrzymują się. Bóg odwraca się do Jezusa i patrzy na niego, zdziwiony.
- Bóg: Jakiego pisma?
- Jezus: Nie ty jesteś autorem Pisma Świętego?
- Bóg: A widziałeś, żebym coś kiedyś pisał w gabinecie?
- Jezus: Nie, ale Duch Święty...
- Bóg: Przecież duchy nie potrafią pisać, chłopie, no...
Kontynuują swoją wędrówkę przez pole.
- Jezus: Ale Ojcze, ja tylko chciałem udowodnić, że śmierci nie ma.
- Bóg: Super! No i teraz nie żyjesz.
- Jezus: Z uśmiechem.No ale przecież zmartwychwstanę.
Bóg ponownie zatrzymuje się i odwraca.
- Bóg: Tak? A umiesz zmartwychwstać?
Uśmiech znika z twarzy Jezusa. Patrzy się na Boga niepewnie.
- Bóg: No czekaj, czekaj, czekaj. Umiesz czy nie?
- Jezus: Szczerze, myślałem że ty mi trochę pomożesz.
- Bóg: Ja?! Synek, ja się na tym kompletnie nie znam, ja cię mogę co najwyżej reinkarnować w delfina. Chcesz?
Bóg wystawia rękę w kierunku Jezusa. Jego dłoń emituje niebieskie światło.
- Jezus: Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie. Czyli, że popełniłem błąd?
- Bóg: Chłopie! Miałeś dożyć siedmiuset lat, latać i strzelać z laserami z oczu.
Bóg pokazuje Jezusowi tablet. Jezus odgarnia swoje włosy i unosi brwi oraz wydycha powietrze z zaskoczenia.
- Bóg: Miała nastać nowa era oświecenia i miłości, patrz: zero wojen, zero chorób – Projekt Utopia.
- Jezus: No to co teraz?
- Bóg: No nic, nie wiem, no. Zmieniamy plan, no. Wyślemy twój hologram na Ziemię, ktoś ukradnie ciało, nie wiem.
Jezus uświadamia sobie coś, wciąga powietrze i przykłada złożone dłonie do ust.
- Jezus: Czyli, że to ciało się rozpada--
- Razem: ...a dusza jest nieśmiertelna.
- Jezus: No, Boże Święty...
- Bóg: No brawo, brawo, brawo. Właśnie zapewniłeś światu wojny na tle religijnym.
- Jezus: Zażenowany, przykłada dłoń do twarzy.Nie...
- Bóg: Odwraca się, przykłada palce do ucha i odchodzi.Basia? Słuchaj, masz tego Sławka?
Jezus odwraca się do Ojca i zauważywszy, że ten odchodzi, biegnie za nim.
Napisy końcowe.
W trakcie napisów końcowych w tle wyświetlane są różne obrazy, przedstawiające pierwotny plan Boga: Jezus strzelający laserami do kosmitów i latających talerzy; lecący na gołębiu; walczący z flotą oraz samolotami nazistowskimi; lecący ponad chmurami, a za jego nogami rozciąga się tęcza.
Scena po napisach. Jezus i Bóg idą drogą w środku lasu. Bóg przegląda zawartość tabletu, a Jezus patrzy przed siebie.
- Jezus: Czyli, że zjebałem?
- Bóg: Wiesz co? To jest jedna z miliardów planet. Po chwili.Ale trochę zjebałeś.
Bóg wyciąga tablet bliżej Jezusa, pokazując mu go.
- Bóg: Patrz. Tu jest wujek Józef. Jezus reaguje śmiechem.Tu jest ciocia Maria.Ponowny śmiech Jezusa.A tu jest Archanioł Gabriel, jak, jak, jak, jak zapychał Mar-- Znaczy...
Jezus uderza Boga w ramię.